W spotkaniu II rundy okręgowego Pucharu Polski zmierzyliśmy się w Mirsku w miejscowym Włókniarzem.
Trener Jarosław Wichowski desygnował do gry kilku utalentowanych juniorów, którzy mieli okazję sprawdzić się z mocnym zespołem z klasy okręgowej. W pierwszej jedenastce wystąpiło aż 7 młodzieżowców! Mecz zapowiadał się więc interesująco, a licznie zgromadzona publiczność obejrzała w sumie aż 6 bramek. Ale po kolei.

Mecz lepiej rozpoczęły Łużyce i już w 8 minucie mogły wyjść na prowadzenie. Kamil Sitek rozpoczął rajd na połowie boiska i po minięciu sześciu (!!!) zawodników Włókniarza stanął oko w oko z bramkarzem. Z pojedynku zwycięsko wyszedł Witczak, który odbił piłkę na rzut rożny. Lubanianie nabrali odwagi i już 3 minuty później stworzyli kolejną sytuację. Oskar Pietruszewski zewnętrzną częścią stopy wrzucił piłkę w pole karne, ale ani Pietroński, ani nadbiegający Młynarski nie trafili w piłkę. Po tej sytuacji spotkanie nieco się wyrównało, a gra toczyła się głównie w środku pola. Pierwsza bramka padła w 39 minucie. Piłka przypadkowo trafiła pod nogi Pawła Jóźwika, który znakomitym uderzeniem z 25 metrów wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Szansa na wyrównanie pojawiła się już 2 minuty później, jednak uderzenie Mandżejewskiego zatrzymał stojący na linii bramkowej Niemienionek. Mówi się, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Tuż przed przerwą gospodarze wykonywali rzut rożny, po którym podwyższyli prowadzenie po ekwilibrystycznym uderzeniu Szymona Żarkowskiego.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Łużyc. W 49 minucie Młynarski otrzymał prostopadłe podanie z głębi pola i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, który wyszedł na 30 metr. Jego uderzenie do pustej bramki przeszło jednak obok słupka. Defensywa Włókniarza w końcu skapitulowała. W 51 minucie kontaktową bramkę zdobył Mandżejewski i wydawało się, że wyrównanie jest blisko. Zawodziła jednak skuteczność, bo swoich szans nie wykorzystali kolejno Mandżejewski oraz Młynarski. Na domiar złego w 66 minucie kontuzji doznał trener Jarosław Wichowski, który na boisku pojawił się 6 minut wcześniej, a po dwóch minutach gospodarze trafili po raz 3 w tym meczu. Ładną akcję skutecznie wykończył Sidorski. Łużyce próbowały się podnieść, ale wyraźnie podcięte skrzydła nie pozwoliły na konstruowanie kolejnych ataków. Do końca spotkania padły jeszcze dwa gole. W 73 minucie bezpośrednio z rzutu rożnego bramkę strzelił Leśniański, a wynik w doliczonym czasie gry ustalił Młynarski.

Jako zawodnik starszego pokolenia uważam, że pomimo niekorzystnego dla nas wyniku młodzi zawodnicy spisali się dziś bardzo dobrze. Zabrakło nie tylko im, ale także i całemu zespołowi skuteczności i dokładności. – powiedział Tomasz Czuchryta.
Bartosz Szyszło: - My młodzi zawodnicy w takich meczach chcemy przede wszystkim łapać minuty i walczyć. Dużo inaczej gra się z młodszymi zawodnikami, a inaczej ze starszymi piłkarzami, którzy są bardziej doświadczeni i lepsi fizycznie od nas.
Mikołaj Pietroński: - Takimi meczami możemy łapać doświadczenie w seniorskiej piłce i później wykorzystywać swoje szanse, aby zaistnieć w seniorskiej drużynie od pierwszych minut. Każdy uczy się na błędach i na pewno wyciągniemy z tego meczu należyte wnioski.
Włókniarz Mirsk – Łużyce Lubań 4:2 (2:0)
Bramki: Jóźwik (39), Żarkowski (44), Sidorski (68), Leśniański (73) – Mandżejewski (51), Młynarski (90+3)
Żółte kartki: Krawiec oraz Sitek
Czerwona kartka: Sitek (90+2) – za dwie żółte
Sędziowali: Piotr Tośko oraz Marcin Lewandowski, Łukasz Wiśniewski
Widzów: 150
Łużyce: Gleb – Starczewski, Czuchryta, Jakubczyk, Rymer – Berliński, Pietruszewski (60’ Furmański), Pietroński (76’ Perdon), Sitek – Młynarski, Mandżejewski (60’ Wichowski – 66’ Szyszło)
Włókniarz: Witczak – Niemienionek, Marzec, Krawiec (67’ Tomczak), Sidorski (73’ Niemienionek) – Tylus (56’ Dąbek), Talarski (63’ Leśniański), Dasiak (80’ Staszak), Kowalski, Żarkowski (70’ Czyrko), Jóźwik